ISBN: 978-83-634141-21-4
Tłumaczenie: Jan Nowak
Obsada:
Lena, księżniczka niczego / 2 aktorki, 2 aktorów
Człek / 4 aktorki, 4 aktorów
Publiczność: młodzież, dorośli
Streszczenie: Rodzice bardzo kochają Lénę i chcą wychować ją najlepiej, jak się da. Ale tworzą potwora. Léna ma wszystko gdzieś. Nic i nikt ją nie interesuje, niczego nie szanuje, co chwila przekracza wszelkie granice społeczne i moralne. Rodzice próbują biec jej na ratunek, ale okazuje się, że w starciu z nastolatką, oni sami go potrzebują. Jedyną decyzją, jaką mogą podjąć, jest kapitulacja. A Léna? Powoli zstępuje do swojego piekła.
Streszczenie: Pewnego dnia Człek zdaje sobie sprawę, że jego ręce… uciekły. Miały dojść nudnego i pustego życia, jakie prowadził. Picie piwa, oglądanie telewizji, bezczynność – żadne dłonie by tego nie zniosły. Człekowi to się wcale nie podoba. Szybko postanowia położyć na nie swoje łapy i wcale nie czuje się z tym niezręcznie.
Człek w zabawny sposób pokazuje, że nasze nogi i ręce powinny służyć dobrym celom, bo jak nie, to mogą się zbuntować.
Matka: Rozmyślam. Próbuję wyszukać coś w pamięci, odnaleźć, ale niczego nie znajduję.
Nie znajduję żadnego niedociągnięcia.
Byliśmy szczęśliwi, wciąż zakochani, chcieliśmy tego dziecka.
Nieważne było czy dziewczynka, czy chłopiec.
Nie urodziło się ani z kaprysu, ani z przypadku.
Nie było błędem młodości.
Jak się ma trzydzieści lat, nie jest się już dzieckiem, tak mi się wydaje.
Nie no, pragnęliśmy jej.
Lena.
Bardzo pragnęliśmy.
Tego jestem pewna.
Ciąża? To samo.
Żadnych negatywnych odczuć.
Ani jednego, nawet najdrobniejszego problemu.
Samo szczęście.
Ojciec mógłby potwierdzić, to pewne.
[...]
Ojciec: Na litość boską, Lena, co ty tutaj robisz?
Wiesz, która jest godzina?
Lena: Daj mi spokój, mam wolne.
Ojciec: Wolne? Z jakiej to okazji?
Lena: Śpię. Przestań mnie kontrolować.
Ojciec: Chcę wiedzieć, dlaczego nie jesteś w szkole, to wszystko.
Lena: Wkurwiasz mnie.
Ojciec: Uważaj, jak do mnie mówisz.
Lena: Wpierdalasz się.
Ojciec: Chcesz, żebym się pogniewał, o to ci chodzi?
Lena: Cudownie.
Ojciec: Nie sprawię ci tej przyjemności.
Lena: Jaka szkoda.
Ojciec: No już, wstajemy, moja droga. Ubieraj się.
Lena: Nie.
Człek, Moite, Mauche
Moite: Kolejny bezczynny wieczór.
Ale nudy.
Mauche: Co za marnotrawstwo, tak...
Kiedy pomyślę o tym wszystkim, co kazał nam robić, kiedy był mały. Kolorowanki, majsterkowanie, karty, przeróżne kulki...
Moite: Trzymałam książki, przewracałam strony...
Mauche: Pisałam w szkolnych zeszytach...
Moite: ...kiedy ja kręciłam jego blond włosy, podtrzymywałam mały podbródek. Mieszałaś każdego ranka jego gorącą czekoladę, a potem łapaliśmy ten jego kubek, czułyśmy to przyjemne ciepło.
Moite i Mauche: Rozpakowywałyśmy cukierki, wiązałyśmy mu buty...
Moite: To było jeszcze zanim zaczął nosić adidasy na rzepy.
Mauche: Zanim zaczął obżerać się chipsami, opijać piwem i colą.
Moite: Zanim owłosienie jego podbródka nie zaczęło kłuć, a włosy na głowie nie zaczęły sięprzetłuszczać.
Mauche: Nas też wcześniej częściej mył.
Nie pachniałam tak bardzo sikami i obdrapanym tyłkiem.
Moite: To prawda.